Problem z pasożytami wewnętrznymi polega na tym, że objawy ich obecności w psim przewodzie pokarmowym są w początkowym okresie zainfekowania praktycznie niewidoczne. Pojawiają się z pewnym opóźnieniem, bo każdy pies ma wrodzoną odporność na choroby pasożytnicze, do której później dochodzi odporność nabyta po każdym kolejnym kontakcie z pasożytami. Dlatego też trzeba dość znacznego zarobaczenia, żeby wpłynęło to na wygląd sierści lub kondycję psa i wzbudziło zaniepokojenie właściciela.

W praktyce robaczyce przewodu pokarmowego najczęściej zostają wykryte przypadkowo, przy okazji wykonywania badań z powodu różnego rodzaju problemów zdrowotnych, takich jak: problemy skórne, gwałtowne pogorszenie się stanu owłosienia, które staje się suche i matowe, nienormalne powiększenie obrysu brzucha, wzdęcia, bladość śluzówek jamy ustnej, biegunki, wymioty i saneczkowanie, czyli pocieranie okolicą odbytu o dywan. Do tego może dołączyć się utrata wagi, apatia i osłabienie. Pamiętajmy, że saneczkowanie może również świadczyć o pilnej potrzebie oczyszczenia lub nawet leczenia zatok okołoodbytowych.
Są dwie drogi zarażenia psa pasożytami: pierwotna i wtórna.
- Zarażenie pierwotne
Następuje już w łonie matki, kiedy to pasożyty w postaci larwalnej przenikają do organizmu szczenięcia za pośrednictwem matczynego łożyska. Następna możliwość zarażenia pojawia się tuż po urodzeniu, w czasie karmienia, wraz z mlekiem matki. To tłumaczy, dlaczego kilkutygodniowe szczenięta są już zarobaczone. Potrafią wydalać kłęby robaków podczas defekacji, zdarza się również, że wymiotują robakami, które są już nie tylko w jelitach, ale nawet w żołądku. Trudno sobie wyobrazić jak bardzo szczenięta potrafią być zarobaczone. Jest to dosłownie inwazja pasożytów, która zawsze prowadzi do osłabienia organizmu, niedokrwistości, mechanicznego zaczopowania jelit, poważnego opóźnienia w rozwoju a czasem nawet do śmierci.

Pojawia się pytanie: jak to możliwe, żeby szczenięta były skrajnie zainfekowane pasożytami, skoro suka była prawidłowo odrobaczana. Problem polega na tym, że wprawdzie większa, ale zawsze tylko część larw przechodzi przez żołądek i zatrzymuje się w dalszej części układu pokarmowego. Tutaj przy pomocy odpowiednich preparatów przeciwpasożytniczych można je zlikwidować. Bardziej niebezpieczna jest ta druga część, która migruje do mięśni, gdzie się otorbia i uśpiona czeka na dogodny moment. Takim właśnie momentem jest pojawienie się w organiźmie suki dużych zmian hormonalnych spowodowanych ciążą. Larwy wskutek tego bodźca masowo ożywają, przenikają do przewodu pokarmowego suki a stamtąd za pośrednictwem łożyska, a potem mleka do organizmu szczeniąt.
- Zarażenie wtórne
Jeśli chodzi o szczenięta, mogą zarazić się nie tylko od suki, ale również po odłączeniu od niej i rozpoczęciu samodzielnego życia. Podobnie jak starsze psy, mogą złapać pasożyty podczas spacerów, zlizując ich jaja z trawy, na której jest pełno psich odchodów, połykając pchłę, lub zjadając zainfekowanego robakami gryzonia lub ptaka. Mogą je nawet przynieść na łapach do mieszkania, a potem zarazić się podczas ich wylizywania. To pokazuje jak dużą wagę należy przykładać do systematycznego odrobaczania psa i utrzymania higieny, zwłaszcza, jeśli w domu są małe dzieci.
Najczęściej spotykane u psów pasożyty wewnętrzne to:
- Nicienie: glista psia, tęgoryjec, włosogłówka
- Tasiemce: tasiemiec psi, tasiemiec bąblowcowy
- Pierwotniaki: lamblia

Sprzątanie psich odchodów to najlepszy sposób ochrony naszych czworonogów, naszych dzieci i nas samych przed pasożytami. Żeby wyobrazić sobie wielkość problemu wystarczy spojrzeć na małe wyliczenie: w Warszawie jest ponad 110 tysięcy psów, każdy z nich wypróżnia się minimum dwa a często trzy razy dziennie. To jest ponad ćwierć miliona kup każdego dnia! Leży to tygodniami na trawnikach i chodnikach, bo mało kto sprzątanie po psie traktuje w kategoriach kultury społecznej. Czas najwyższy zmienić filozofię, przestać drwić z tych którzy kupy sprzątają i zacząć piętnować tych, którzy tego nie robią. Albo zaczniemy sprzątać po naszych psach, albo nadal będziemy wnosić to wszystko do swojego mieszkania, na dywan na którym bawią się dzieci. Plakaty i pojemniki nie wystarczą, konieczny jest społeczny brak przyzwolenia na zaśmiecanie naszego otoczenia.
















