
Wśród nowotworów, które pojawiają się w jamie ustnej psa, nadziąślaki spotyka się stosunkowo najczęściej. Ich udział we wszystkich rozpoznanych przypadkach szacuje się na około 35% . Przyjmują postać bardzo charakterystycznych, dość twardych, gładkich w dotyku, uszypułkowanych narośli, które niezwykle szybko rozrastają się zakrywając korony zębów. Na zewnątrz , przy zamkniętym pysku, narośle nie są widoczne ale czasem bywają tak duże, że powodują asymetrię fafli. Przyczyna ich powstawania nie jest znana, zaobserwowano jednak, że ich pojawieniu się sprzyja obecność płytki bakteryjnej i przewlekłego zapalenia dziąseł oraz zaburzenia hormonalne. Najbardziej narażone na powstawanie nadziąślaków są psy o brachycefalicznej budowie czaszki, w tym szczególnie boksery.
Rozróżniamy cztery rodzaje nadziąślaków:
- włóknikowate
- kostniejące
- kolczystokomórkowe
- wielokomórkowe
Najczęściej spotyka się nadziąślaki włóknikowate, występujące przeważnie u bokserów, buldogów angielskich, dogów de bordeaux, owczarków niemieckich, dobermanów, pudli miniaturowych i średnich oraz sznaucerów olbrzymich i średnich. Natomiast u owczarków szetlandzkich przeważają nadziąślaki kolczystokomórkowe. Pozostałe odmiany spotyka się znacznie rzadziej. Na szczęście wszystkie należą do nowotworów łagodnych, niedających przerzutów. Są jednak bardzo uciążliwe, ponieważ powodują przerost dziąseł, które tworzą nawis pod którym powstają głębokie kieszenie. Zalegające w nich resztki jedzenia szybko ulegają rozkładowi, tworząc idealne warunki dla rozwoju bakterii chorobotwórczych.
Objawy
Często się zdarza, że nadziąślaki przez długi czas nie zostają przez właściciela psa zauważone. W początkowej fazie choroby, jeśli opiekun nie ma zwyczaju regularnego zaglądania psu do pyska, może ich nie zauważyć. Są to niestety twory, które szybko i ekspansywnie się rozrastają i w krótkim czasie zaczynają psu przeszkadzać. Często są tak duże, że całkowicie zakrywają powierzchnie żujące zębów. Tworzące się pod nimi kieszenie, zwane rowkami dziąsłowymi, stają się siedliskiem bakterii, w tym również niezwykle groźnych bakterii beztlenowych. Teraz już trudno ich nie zauważyć, bo pies je zagryza i kaleczy podczas jedzenia, co powoduje, że na jego faflach często pojawia się krwisty wyciek. Oddech psa staje się cuchnący, można także zaobserwować nadmierne wydzielanie śliny i powiększenie węzłów chłonnych na szyi. Pies ma trudności z jedzeniem, bardzo cierpi, traci apetyt, chudnie. Potrzebuje bardzo pilnej pomocy lekarza weterynarii.
Leczenie nadziaślaków
Nigdy nie wolno dopuścić do takiego zaawansowania choroby. Chociaż nadziąślaki nie należą do nowotworów złośliwych i nie dają przerzutów, to jednak stałe drażnienie i nagryzanie narośli może doprowadzić do jej zezłośliwienia i powstania nowotworu płaskonabłonkowego, kostniakomięsaka, włókniakomięsaka lub mięsaka poprzecznie prążkowanego. Dlatego też nie wolno ich lekceważyć, trzeba je wyciąć kiedy są jeszcze małe, bo wtedy nie mają tendencji do nowotworzenia. Podczas przeprowadzanego w znieczuleniu ogólnym zabiegu zwanego ginwektomią, wycina się je do granicy między chorą i zdrową tkanką. Bardzo dobre efekty daje wymrożenie miejsca wycięcia, bo to potrafi znacznie wydłużyć czas do ewentualnego wznowienia choroby.
Przed zabiegiem wykonuje się zdjęcie rtg., żeby sprawdzić stan zębów pod nadziąślakami. Może się okazać, że niektóre z nich będą musiały zostać usunięte. Natomiast w trakcie zabiegu, dla ustalenia charakteru narośli, bardzo wskazane jest wykonanie badania histopatologicznego chorobowo zmienionej tkanki. To pozwoli zdecydować o rozległości resekcji i sposobie dalszego leczenia. Po zabiegu niezbędna jest systematyczna i bardzo restrykcyjna higiena jamy ustnej, żeby nie dopuścić do powstania stanu zapalnego dziąseł, co może przyspieszyć nawrót choroby.

Niestety nadziąślaki mają tendencję do odrastania, co powoduje, że zwykle po upływie kilkunastu miesięcy zabieg trzeba powtórzyć. To jeszcze jeden powód, dla którego z ich usunięciem nie należy zwlekać. Wycięcie małej narośli pozostawia niewielką bliznę, która się szybko zagoi. Usunięcie rozrośniętych nadziąślaków to już bardzo poważny, rozległy zabieg i znacznie dłuższy oraz bardziej bolesny powrót do zdrowia. Uniknąć zabiegu się nie da, bo pies będzie ieustannie nadziąslaki przygryzał, powstaną rany, stan zapalny i ból, który uniemożliwi psu normalne jedzenie i funkcjonowanie. Im prędzej znajdzie się u lekarza, tym mniej będzie cierpiał i szybciej wróci do zdrowia.













