
Wystawcy nie zawsze zachowują się tak jak trzeba, niestety organizatorom wystaw też można co nieco wypomnieć, jak chociażby powierzanie oceny sędziom, którzy stawiają do porównania pierwszego psa z klasy championów z drugim, zamiast z pierwszym z klasy otwartej, a także sędziom nazbyt powolnym, którzy niewielką liczbę psów sędziują tak długo, że zwycięzca nie ma szans zdążyć na Best in Show. Wielu wystawców do rozpaczy doprowadza widok tego samego sędziego na kolejnej wystawie, a także zmiana obsady w ostatniej chwili, co utrudnia planowanie wystaw i całkowicie blokuje zbieranie certyfikatów do tytułu championa lub interchampiona. Szkoda również, że niektórzy sędziowie zamiast uroczyście wręczać dyplomy i uzasadniać werdykt, rozdają medale wsadzone w kartę oceny w takim pośpiechu, jakby za chwilę odchodził im ostatni autobus.
Dużym problemem bywa słabe oznakowanie dojazdu na wystawę. Trudno także znaleźć miejsce, w którym dyżuruje lekarz weterynarii. Jeden jedyny raz moja suczka bardzo pilnie potrzebowała jego pomocy, niestety kiedy go z trudem znalazłam nie był w stanie jej udzielić, a nawet składnie mówić, bo podobno zaszkodził mu … upał. Na szczęście wśród publiczności znalazła się lekarka bardziej odporna na wysoką temperaturę, która natychmiast się nią zajęła, pojechała z nami do najbliższej apteki, gdzie przy wielkiej życzliwości i pomocy pań farmaceutek niemal cudem uratowała jej życie.
Nie widać na wystawach osób pilnujących porządku, nie w sensie sprzątania nieczystości, choć i to by się przydało, ale takich, które mogłyby służyć wystawcom i zwiedzającym pomocą w przypadku pogryzienia, lub różnego rodzaju konfliktów, gdzie interwencja organizatora bardzo by się przydała. Widziałam sporo takich zajść, przedstawiciela organizatora wystawy nigdy.


















